Federico Fellini obchodziłby w tym roku swoje setne urodziny. Ale dlaczego piszemy o tym w czasie przeszłym? Fellini obchodzi w tym roku swoje setne urodziny!
To jest właściwa forma dla artysty takiego formatu jak twórca „La Strady”, „Nocy Cabirii”, „Amarcordu”, „Osiem i pół”, „Słodkiego życia” czy „Ginger i Fred”. Fellini żyje poprzez nieustające życie jego filmów, postaci, obrazów, które stworzył.
Powiedział kiedyś: „Odkąd zostałem reżyserem, przestałem chodzić do kina; boję się, że nieświadomie zacznę kogoś naśladować”. Rzeczywiście stworzył w świecie filmu swój odrębny, oryginalny świat, który nie tylko nikogo nie naśladował, ale też do dziś pozostał niedościgniony.
„La Strada” (1954), jeden z pierwszych, a zarazem najpiękniejszych, najbardziej poruszających filmów Felliniego kryje w sobie wszystkie cechy charakterystyczne dla jego sztuki i wrażliwości. Mieszanie się jawy i snu, dobra ze złem, pragnienia miłości i lęku przed odrzuceniem, wiecznego poszukiwania szczęścia i nie dostrzegania, że jest ono na wyciągnięcie ręki. Gelsomina to postać, która narodziła się podczas tej cyrkowej wędrówki, w jaką zabiera nas Fellini w „La Stradzie”, ale dzięki Giuliettcie Masinie jej wielkie, ufne, szczere, pełne dobroci oczy charakteryzowały też inne postaci w kolejnych filmach tego artysty. „La Strada” była pierwszym filmem w historii Amerykańskiej Akademii Filmowej, który nagrodzony został Oscarem w kategorii film nieanglojęzyczny.
Dokładnie 45 lat później na Festiwalu w Cannes miał premierę „Głos z księżyca” („Voce della luna”) ostatni film Felliniego, uznawany przez wielu za jego artystyczny testament. Inspirowany powieścią Ermanno Cavazzoniego „Głos z księżyca” prowadzi Felliniego na dawne ścieżki Gelsominy i oczami dwójki wędrowców, granych znakomicie przez Roberto Benigniego i Nicola Piovaniego, przygląda się światu końca XX wieku, by raz jeszcze przekonać, że fantazja, zachwyt, marzenia i wiara w niemożliwe są znacznie piękniejsze od rzeczywistości.
Geniusz, artysta, wizjoner, a jaki był FeFe prywatnie? Marek Koterski i Małgorzata Bogdańska próbują odpowiedzieć na to pytanie głosem Giulietty Masiny w monodramie „Nie lubię pana, Panie Fellini”. Fantastyczny tekst, świetna reżyseria Marka Koterskiego i brawurowa Małgorzata Bogdańska jako Giulietta. To nasza wisienka na urodzinowym torcie z okazji stu lat Federico Felliniego.
Grażyna Torbicka
Głos z księżyca
reż|dir Federico Fellini | IT, FR | 1990 | 120 min więcej...
La strada
reż|dir Federico Fellini | IT | 1954 | 108 min więcej...
Nie lubię pana, Panie Fellini | MONODRAM
Monodram w wykonaniu Małgorzaty Bogdańskiej | Autorzy: Małgorzata Bogdańska, Marek Koterski | Reżyseria: Marek Koterski więcej...
ZNAJDŹ NAS